wtorek, 16 lutego 2010

kominy

Dochodzę do wniosku, że mam pragnienie świata nierealnego. Naczytałem się Słowackiego, Mickiewicza i tych wszystkich i teraz chcę czegoś niemożliwego. Chcę chwil pełnych poezji, cudowności i tego wszystkiego. Jestem skazany na tęsknotę. To oczywiste. Chcę mieć wszystkich przy sobie, zawsze i na raz. A to niemożliwe, dlatego nie osiągnę szczęścia, przynajmniej nie pełnego. Powinienem to ograniczyć, ale nie potrafię. Nie potrafię ograniczyć sfer swych marzeń, przed to się gubię.
Tak, mam widma i zwidy. Tak jak Oni mieli. Ale u mnie to kwestia wyobraźni, przez to, że to czytam i to mnie ponosi. Chciałbym zebrać wszystkich wokoło siebie i dać im szczęście, ale to też niemożliwe.

Brak komentarzy: