piątek, 12 lutego 2010

Ostatni snajper

-Się ułoży- to były ostatnie słowa Pierré'a przed śmiercią. Kończył wypowiadać ostatnie litery, a usta zaczynały układać się w mający podnieść ją na duchu uśmiech, kiedy coś mignęło w prawej strony jego głowy, a następnie z lewej, kapiąc na Nią czymś w rodzaju soku malinowego. Dopiero co wyszła z ukrycia, a jego przed chwilą wyciągnięto spod jakichś gruzów. Po kilku miesiącach znowu byli razem, udało im się spotkać pośród ruin jakiegoś zburzonego miasta. Tyle co zdążyli się przytulić na tyle mocno, na ile Ona miała siły, a Jemu pozwalał ból. Tyle co zdążyli się ucałować. Pierré usiadł na ziemi i powiedział, że wszystko się ułoży, dokładnie tak brzmiały jego słowa - "się ułoży". Bo niby dlaczego miałoby się nie ułożyć? Wróg został pokonany, w ramach pokuty wojska miały odbudować miasta, a kraje sprzymierzone oferowały pomoc gospodarczą. Miała być praca. A Oni znów byli razem, to było dla nich najważniejsze. Dlaczego miało się nie ułożyć?
Mignięcie z prawej strony jego głowy i sok malinowy z lewej. Usta zatrzymują się w trakcie procesu dążącego do uśmiechu. Pierré upada na chodniku, a soku jest coraz więcej i już wiadomo że nie jest słodki. Ona już wie, że dobrze nie będzie nigdy. Przecież Jej pierwsza myśl to nie było to co się naprawdę stało, nie wiem o czym myślała. Była w wielkiej euforii, trudno żeby nie, skoro po tylu miesiącach w końcu się spotkali. Obiecał Jej, że po wojnie się pobiorą. Po wojnie, czyli właśnie teraz. Mieli wziąć ślub w takiej małej kapliczce u podnóża Likosoac. Oczywiście bez księdza. Pierré był... "był" - powoli to do Niej dociera, On jest już czasem przeszłym. Pierré był osobą apolityczną i akościelną, broń Boże nie odrzucał wiary w Boga, odrzucał jedynie zbiorowe i tępe wyznawanie Boga. Uważał, że każdy powinien dojść do Jedynego sam, poprzez myśli i doznania.
Klęczała koło Niego, a fakt który przed Nią leżał stawał się coraz bardziej oczywisty. "Mieliśmy się pobrać". Jej pierwsza myśl po jego ostatnich słowach. Jest coraz więcej soku malinowego, ale chyba jest to nazbyt jasna na ten owocowy przysmak. Szum. Szum w głowie Lophophory dominował i niszczył w zarodku jakikolwiek ślad powstającej myśli.
Tabletki, miała je w kieszeni. Dostała je od jakiejś kobiety z którą się bunkrowała przed żołnierzami. Dwadzieścia minut później ta kobieta nie żyła. Nikt Jej tak naprawdę nie zbadał, bo kto ma kogoś badać w jakiejś ciasnej piwnicy. Przykryto ją jakimiś szmatami, ktoś odmówił jakieś kabalistyczne hasła i tyle. Zostały po Niej tylko te tabletki i słowa w pamięci Lophophory - "Znalazłam wyjście.". Nie użyła ich bo wiedziała, że gdzieś jest Pierré, to było Jej wyjście. Myśl o Nim była Jej wyjściem. Ale teraz, gdy szum dopuścił choć jedną myśl, tą myślą było przypomnienie sobie o tabletkach w prawej kieszeni płaszcza. Tabletki oraz ostatnie słowa kobiety z piwnicy. "Znalazłam wyjście", "znalazłam wyjście", "znalazłam wyjście". Ta wypowiedź jak mantra, sama powtarzała się w Jej głowie. Usiadła obok Pierré'a i włożyła dłonie w kieszenie płaszcza. W lewej była paczka papierosów i chustka, a w prawej pudełko zapałek ze słoiczkiem pigułek firmy Riom, słoiczkiem z ostatecznym i w tej chwili jedynym wyjściem. Myślała o zapaleniu papierosa, dotykając ich pudełka naszła Ja na nie ochota, ale niebyła w stanie tego zrobić. Szum Lophophorowskich myśli zastąpiły pigułki. Wyjęła je i trzymając prawej dłoni zaczęła odkręcać wieko. Chciała wysypać kilka na lewą dłoń ale pokryła się cieniem, ktoś nad Nią stał.
-Papaver?- cisza, brak słów, te słowa wyrwały ją z tego zamyślenia, nie myślała nad swoimi czynami, czysty ruch, sięganie do kieszeni, odkręcanie, wysypywanie ich na rękę. Przecież Jej były przyszły mąż wciąż leży obok, a plama pod jego głową już zastygła.
-Lophophora Papaver?- powtórzył głośniej mężczyzna zasłaniający Jej i tak niezbyt jasne słońce. Podniosła głowę. Mężczyzna był wysoki i wąski, miał bezentuzjastyczny wyraz twarzy, skojarzył Jej się z Ian'em Curtis'em, ale był chyba większy. Trudno powiedzieć w co był ubrany, niby elegancki płaszcz płaszcz, ale było w tym płaszczu coś co wskazywało na wojskowe powody przybycia tego mężczyzny.
-Tak.-
-Zmną-

Brak komentarzy: