niedziela, 13 czerwca 2010

t-shift: open minded - fashion victim



 


open minded - fashion victim

koszulka cenna dla mnie o tyle, że:
1. jestem ogólnym zwolennikiem, żeby wszyscy się "open minded", zawsze i wszędzie
2. piękny graficznie rysunek umysłu, w dodatku umysłu który mamy otworzyć.
prostymi krzywymi (prostymi w sensie prostoty, krzywymi w znaczeniu, że są krzywymi), z dodanym rozporkiem, który wiadomo do czego służy, cud!
3. całościowe znaczenie tekstu, rozumiane przeze mnie dwojako, tj.:
    3.1 "fashion victim" mają "open minded" na innych, bo każdy nosi to co mu się podoba. jestem rozbrojony słysząc że mam na sobie coś damskiego, zwłaszcza gdy jednym argumentem jest strona na którą zapina się guziki. kobieta chodząca w spódnicy jest w porządku, kobieta zakładająca spodnie jest w porządku wciąż. mężczyzna zakładający spodnie jest w porządku, mężczyzna zakładający spódnice... sami wiecie o co mi tutaj chodzi. powiem więcej. suknia jako ciuch zwiewny, lekki i nieuciskający bardziej by pasował mężczyźnie niż kobiecie. u kobiety i tak nie co zgnieść w kroczu, czego o mężczyznach powiedzieć niemożna. zero podziałów. jesteśmy ludźmi. każdy ma swój "mind" i inni powinni swój "mind" zrobić "open" na inny "mind"
   3.2 "fashion victim" mają "open minded" na samych siebie. ja rozumiem, że coś jest aktualnie modne a coś nie (tzn. może i nie rozumiem, ale rozumiem, że inni mogą rozumieć). ja rozumiem, że coś się komuś podoba a coś nie. ja rozumiem, że dzisiaj masz ochotę założyć japonki. ale zwróć uwagę, że zakładasz te japonki na mróz i trzydziestocentymetrowy śnieg. wiem, przesadziłem. ale zakładanie bluzeczek i baletek na deszcz nie jest mi obce. i narzekanie z tego powodu też obce nie jest mi. rozumiem "fashion victim", że macie ładne szuły i piękny sweterek. ale równie dobrze możecie to założyć, wtedy kiedy dopisze pogoda. uwierzcie, że efekt będzie ten sam, a lepiej się będziecie czuć przy upale w bluzce niż sweterku.

    i dodam jeszcze jeden podpunkt
   3.3 nie miejcie pretensji, że w specyficzny sposób ubrane kobiety będę nazywał kurwami czy też pseudokurwami. nie mówię, że dają dupy każdemu kto płaci, ale jak się przebieram za spider-mana to dlatego, że chcę być jak spider-man i chce żeby wszyscy mnie za niego brali. w związku z czym ja tylko doceniam i żmudną pracę przed lustrem i pieniądze wydane w sklepach ze skąpymi ciuchami. nie chcę żeby nikt nie zauważył ich strojów który przecież nie na marne noszą. stylizujesz się na kurwę, to cię kurwą -proszę bardzo- nazwę

i to chyba tyle,

koszulka: reporter - 15zł

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

bardzo "openmindowy" tekst:)
i nie jest tak, ze nikt nie czyta, bo ja czytam!
pozdrawiam

krzeci pisze...

^anonimowy, dziękuję - miło wiedzieć ( :

Ruda pisze...

czytam czytam i wlasnie sie ołpenmajndnęłam :) Jesli chodzi o kurwy i pseudokurwy to całkowicie to rozumiem, a wrecz popieram :P